„Miłość nigdy nie ustaje”, czyli jak film może stać się narzędziem ewangelizacji
„Sztuka może być wspaniałym narzędziem ewangelizacji” – pisał papież Franciszek w „Moje myśli o sztuce”. Z takiego założenia wyszedł również reżyser Philip Piunovski, który kończy pracę nad filmem „Miłość nigdy nie ustaje”. Prezentacja jego fragmentów odbyła się we wtorek, 2 lipca, w wileńskim Multikinie Ozas.
Podczas wtorkowej prezentacji widzowie mogli obejrzeć dwa kilkudziesięciominutowe fragmenty filmu Philipa Piunovskiego, który swoją oficjalną premierę będzie miał dopiero jesienią. W pierwszej części zatytułowanej „Moje dzieciństwo w parafii Ducha Świętego” widzowie zobaczyli wileński kościół z perspektywy chłopca. Głosem narratora Michała Kaima opowiada o codziennym życiu parafii, którą odwiedzał co niedziela z dziadkiem. W roli jego opiekuna wystąpił parafianin Czesław Jakowicz, który – jak przyznał po projekcji – sam ma czternaścioro wnucząt.
„Mamy z żoną czternaścioro wnuków i do tego filmu trafiliśmy z Dawidem, jednym z wnuków, przez przypadek. Na pewnej mszy ksiądz proboszcz zaprosił dziadka, ale dziadkowie jak zawsze krępują się. Poszedłem, myślałem, że może trzeba w czymś pomóc, a to się okazało, że chodzi o taki film” – mówi w rozmowie z Wilnoteką Cz. Jakowicz.
W filmie, którego fragmenty pokazano w ramach prezentacji, wystąpiło łącznie ok. stu parafian z kościoła Ducha Świętego, zagrali także księża i inni duchowni. Oni również zapełnili widownię wtorkowego pokazu.
„Początkowo miał być to krótki film dokumentalny, ale w miarę jak odbywały się wywiady otwierała się głębia tych ludzkich przeżyć i film coraz bardziej się rozrastał. Ja już żartowałem, czy w ogóle go skończymy, ale dzięki Bogu już jesteśmy na tej prostej” – powiedział proboszcz parafii ks. Tadeusz Jasiński. Duchowny podziękował reżyserowi i jego matce Wiolettcie Warwarze Piunovskiej za podjęty trud przygotowania filmu.
Prace nad filmem trwały od kilku lat. Ich zakończenie zbiegło się w tym roku z 600. rocznicą pierwszej pisemnej wzmianki o wileńskiej parafii Ducha Świętego. Jak wyznał ks. Tadeusz Jasiński, o fakcie tym dowiedział się dopiero w ubiegłym roku, kiedy natrafił na tzw. kodeks miednicki. Jednym z zapisanych w nim dokumentów jest bulla papieża Marcina, w której kościołowi Ducha Świętego udziela przywileju odpustu Piotra i Pawła.
Piękny barokowy kościół powstał w latach 1753–1770, jeszcze na początku XVI wieku król Aleksander Jagiellończyk przekazał dominikanom znajdujący się w tym miejscu stary kościół. Nowa świątynia, w odróżnieniu od większości wileńskich, nie była nigdy zamknięta i przetrwała jako katolicki obiekt sakralny aż do czasów współczesnych. Obecnie jest to jedyne miejsce w mieście, w którym liturgię sprawuje się wyłącznie w języku polskim.